niedziela, 13 czerwca 2010

Trzeba żryć, aby żyć.

Odpowiednia dieta jest kluczem dla dobrego projektu.
Kiedy zaczynam projekt, siedząc przed bielą kartki z ołówkiem w ręku, bezradność bezwzględnie o tym przypomina. Instytut żywienia imienia Lechosława Możdżyńskiego wyróżnia dwa obszary budowania diety.

Pierwszym z nich jest cały proces odżywiania, który buduje osobowość projektanta. Składa się na niego zarówno edukacja, jak również indywidualne poszukiwania. Rozumienie obrazu, wrażliwość jego odbioru, znajomość zasad konstrukcji... Długo by wymieniać. Proces ten zdaje się trwać całe życie. Najważniejszym etapem jest jednak okres, w którym dojrzewamy wraz z obrazem. Dorastamy z nim, i nagle staje się integralnym elementem naszego życia. Jest nasz, jaki by nie był, i ile jeszcze nie trzeba nad nim pracować. Tak powstaje ciało, o które później należy dbać, odżywiać, w miarę możliwości rozbudowywać.




















Drugim obszarem diety, jest żywienie bieżące. Tutaj potrawy należy dobierać z uwzględnieniem aktualnie wykonywanej pracy. Elementem diety bieżącej może być praktycznie wszystko. Obraz, muzyka, film, słowo, rozmowa, wysiłek fizyczny, itd. Warunek jest tylko jeden - wartościowe surowce.
Mała retrospekcja. Na studiach bardzo często sugerowano mi, abym jak najwięcej oglądał cudzych prac. Nie jestem całkowicie krytyczny wobec takiego rozwiązania, ale na pewno bardzo ostrożny. Zwłaszcza jeśli taka sugestia opatrzona była argumentem "nie ma co wyważać drzwi otwartych na oścież". O ile w większości sytuacji życiowych, sens takiego działania zdaje się być niewielki, o tyle w poszukiwaniu własnej tożsamości twórczej, jest on wielki. Kultura, w której żyjemy, w ciągu tysięcy lat, zdołała wymusić w nas liniowe myślenie o postępie. Ja mam inne, zwłaszcza jeśli chodzi o twórczość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz